capa capa
2950
BLOG

Bronisław Komorowski i studenci

capa capa Polityka Obserwuj notkę 109

Bronisław Komorowski, nasz nieodżałowany prezydent, został dyrektorem. I bardzo dobrze, ludzie z dyrektorskimi głowami powinni zostawać dyrektorami. Ewentualnie prezydentami. Czym trzeba się charakteryzować, żeby zostać dyrektorem? Nie wiem, nigdy nie byłem dyrektorem, a zatem, żeby odpowiedzieć na to potwornie trudne pytanie, muszę się odwołać do samego Bronisława Komorowskiego. Wprawdzie Bronisław Komorowski, choć człek wymowny, wprost tego nie powiedział (jest dyskretny), ale zasugerował. Tak przynajmniej to odczytałem. Zapytany o rozpoczynającą się nową karierę, rzekł był: "Myślę do przodu".

To wszystko wyjaśnia. Inni myślą do tyłu i nie zostają dyrektorami, Bronisław Komorowski myśli do przodu i został dyrektorem. Jest jednak sprawiedliwość na tym świecie. Były prezydent nie został dyrektorem byle czego. Od razu wszedł na wysokiego konia. Został dyrektorem "Centrum Praktycznej Polityki Bronisława Komorowskiego" w Collegium Civitas. Jakie civitas, takie kolegia, chciałoby się powiedzieć, ale dajmy spokój dygresjom. W Collegium Civitas od dawna pracuje red. Żakowski, co oznacza, że były prezydent ponownie znajdzie się we właściwym miejscu.

W rzecz całą musiały być zaangażowane naprawdę wybitne głowy (czy przypadkeim nie pytano o zdanie pana Kononowicza?), skoro doszły do wniosku, że Centrum nie będzie się nazywać "Centrum Praktycznej Polityki im. Bronisława Komorowskiego", ale tak, jak nazwane zostało. Dlaczego tak się stało, nie wiem. Nie jestem panem Kononowiczem, mnie nie pytano o zdanie, jeśli, rzecz jasna, jego pytano. Mogę jedynie zgadywać. "Centrum im. B. K." mogłoby się wydawać zanadto nieskromne, zwłaszcza że Bronisław Komorowski ma być jego dyrektorem. A znany jest wszak powszechnie, jak wspomniałem, ze skromności. Nazwa "Centrum Praktyki Politycznej" musiałaby oznaczać, że wśród wykładowców (jeśli ktokolwiek liczy tam na studentów, studentów, którzy muszą dość słono płacić) musiałyby się znajdować sławy tej miary, co Henry Kissinger. Wybrano rozstrzygnięcie salamonowe, jak mawiał tow. Wiesław. Studenci będą pochłaniać wiedzę o praktyce politycznej Bronisława Komorowskiego. A to oznacza prawdziwy cymes. Dla studentów i dla przyszłych wykładowców.

Wśród tych ostatnich prym wiódł będzie, co zrozumiałe, sam dyrektor. Jeszcze tego brakowało, żeby był dyrektorem malowanym, zwłaszcza że nie był malowanym prezydentem. Dyrektor, jak się domyślam, będzie wykładał "metodologię praktyki politycznej Bronisława Komorowskiego". Trudno, żeby sam mówił o swojej praktyce, skoro jest człowiekiem, jak wspomniano (nie za dużo tych wspominek?), bardzo skromnym. Pozostałymi wykładowcami mogą być wyłącznie osoby profesjonalne, jak na wykładowców przystało. Dyrektor o to zadba. A kto lepiej zna praktykę polityczną Bronisława Komorowskiego od jego najbliższych współpracowników. Domyślam się więc, że gen., prof. Koziej obejmie katedrę fotografii, prof. Nałęcz katedrę ortopedii (trochę się nachodził do różnych stacji telewizyjnych), wykładowca Wujec katedrę entuzjazmu.

Od listopada dyrektor będzie mógł (ale czy zechce?) rozszerzyć spektrum nauczania, powołując do życia, przy Centrum, rzecz jasna, departament (wydział? instytut?) praktyki politycznej rządu Ewy Kopacz. Z nowymi wykładowcami. Żyć, nie umierać!

Młodzi, wykształceni itd., nie stójcie, nie czekajcie, pogłębiajcie wiedzę. Drugiej takiej możliwości już mieć nie będziecie. No, chyba że Collegium Civitas otworzy kolejne Centrum. Po powrocie Donalda Tuska. Czegóż możecie oczekiwać po tych studiach (dla Was już kolejnych)? Praktycznej wiedzy o tym, jak być prezydentem. Wkrótce, być może, jak być premierem, a nawet, jak być mammamuszim Europy. Pora się spieszyć i nie żałować pieniędzy. Kogo z Was nie stać na te studia, może wziąć kredyt.

Wierzę, wierzę, bo jestem człowiekiem wierzącym, że na studentach z Polski się nie skończy. Wierzę, że "praktyki politycznej Bronisława Komorowskiego" zechcą się uczyć studenci z obcych krajów. Zwłaszcza ci, którzy zamierzają w przyszłości pracować w kabaretach.   

capa
O mnie capa

"Jestem jak harfa eolska, która wyda kilka pięknych dźwięków, ale nie zagra żadnej pieśni."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka