capa capa
1973
BLOG

Jarosławie Kaczyński, cynizm rujnuje Polskę!

capa capa Polityka Obserwuj notkę 96

Ktoś to wreszcie musiał powiedzieć. Nie znaczy to wcale, że nikt nie mówił tego wcześniej. Mówiono, oj, mówiono. Bez opamiętania. Ale czym innym jest, gdy mówią ciury, czym innym zaś, gdy głos zabiera wódz. Wprawdzie wódz wodzów, obecnie na stanowisku rompuja, głosu zabrać nie mógł, godnie zastąpiła go więc pełniąca obowiązki tuska pani premier. Pani premier słynąca z lodowej logiki dziejów.

Pani premier, wzorem swego poprzednika, kocha ludzi. I kocha niedemokratyczną opozycję, do której zawsze wyciągała dłoń. Być może otwartą. Ale miarka się przebrała. Kochanie kochaniem, ale porządek musi być. Dla dobra Polski i Polaków, tych, oczywiście, którzy na to zasługują, pani premier postanowiła nazywać rzeczy po imieniu. Nie wszystkie wprawdzie, ale na początek dobre i to.

Pani premier, szanując demokrację (nikt chyba w to nie wątpił!), lubi demonstracje, ale demonstracja demonstracji nierówna. Gdy demonstrować zechcą entuzjaści tęczy (pal sześć, jakiej), niech demonstrują. Gdy na ulice wyjdą zatroskani losem demokracji zagrożonej przez nienawistników, władza się do demonstracji przyłączy. Gdy marszowym krokiem zechcą iść zwolennicy dobrobytu (byle nie dla wszystkich od razu), władza przyśle orkiestrę wojskową, by nikt nie zgubił rytmu. Gdy jednak demonstrować chcą cyniczni gracze polityczni, władza wykrzywia swą twarz grymasem.

Jak można, pyta pani premier, być tak bezdusznym, by wykorzystywać daty, które kojarzą się z przelewem krwi. I to w czasach wolności, sprawiedliwości, uczciwości i dobrobytu. Przepraszam za ten ponownie przywołany "dobrobyt", ale byłoby nietaktem o nim nie wspomnieć w tym kontekście. Cynizm prezesa dosięgnął bruku. Jutro spokojnie wróci do domu, nie tracąc ani mandatu poselskiego, ani pozycji lidera opozycji. Oczywiście, pani premier nie sugeruje nikomu, że prezes powinien być wdzięczny, że ona rządzi, ponieważ w przeciwnym razie mógłby do domu nie wrócić. Nie sugeruje tego, lekarskie sumienie nie pozoliłoby jej o takim rozwiązaniu problemu nawet pomyśleć. Po prostu odczuwa ból. Lekarze też czasami niedomagają.

Pani premier dodała coś jeszcze. Stwierdziła, że "polska wolność" daje "prawo do wyboru", co gwarantują konstytucja i inne prawa Rzeczpospolitej. Mądre słowa, przy okazji wolne od krztyny choćby frazesu, ale ... Niestety, biorąc pod uwagę całą wypowiedź, pojawia się to nieznośne "ale". My, zwolennicy partii, nieśmiało pytamy: czy pani premier chciała zasugerować, że cyniczny prezes mógłby manifestować 12 lub 14 grudnia, ale nie powinien w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego? Jeśli to chciała nam zasugerować, to czy sama uważa, że powód, przynajmniej oficjalny (rzeczywisty jest jasny: wywołać wojnę domową albo przynajmniej podpalić Polskę), który przywołuje PiS, jest słuszny? Ergo, czy pani premier też (przynajmniej w najbardziej skrytych zakamarkach swej duszy) uważa, że wybory zostały sfałszowane? Wiem, że to niemożliwe, pani premier nie jest wszak cynikiem, podkreśla zresztą, że oskarżenie o sfałszowanie wyborów jest polityką nienawiści. I to mnie uspokaja, ale jednocześnie podpowiadam, żeby na zbity pysk wyrzucono osobę, która pisze przemówienia dla pani premier. Proszę poprosić o współpracę Tomasza Nałęcza. Jak on napisze przemówienie panu prezydentowi, to na myśl przychodzi wyłącznie Adaś Miauczyński i jego dzióbek.

Pozostałe fragmenty przemówienia nie budzą, na szczęście wątpliwości. Może dlatego, że jednak pisał je Adaś Miauczyński. Prezes przegrywa wybory, bo nie rozumie zwykłych Polaków, którzy nie życzą sobie "seansów nienawiści", chcą żyć w spokojnym kraju. Byłbym zapomniał. Poza spokojem opowiadają się również za "nowoczesnością", którą proponuje partia. Partia i naród (naród z partią) trzymają kciuki, by "wygrała przyszłość". Ciekaw jestem, jak to ocenią nasze dzieci. O wnukach nie wspominając.

Nie wiemy wprawdzie, kto pisze przemówienia dla pani premier, mamy jednak pewność, że przemówienia pani prezydent miasta stołecznego pisze sama pani prezydent. Powiadomiła nas bowiem, że przed wyborami chciała dyskutować merytorycznie z oponentami, ale dyskusji się nie doczekała, i dodała, że będzie obchodzić datę 4 VI., ale 13 XII obchodzić nie będzie. Tego nie wymyśliłby nawet Adaś Miauczyński.     

capa
O mnie capa

"Jestem jak harfa eolska, która wyda kilka pięknych dźwięków, ale nie zagra żadnej pieśni."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka