capa capa
1312
BLOG

Kurski a sprawa polska

capa capa Polityka Obserwuj notkę 69

Kurski ma tę charakterystyczną cechę, żeby nie powiedzieć - rysę, że potrafi przyciągać uwagę. Jak mało kto. Poza tym bije wszystkich najbardziej znanych saperów na głowę. Nie wysadza go bowiem żadna mina, na którą co jakiś czas ochoczo, czyli z premedytacją, wkracza. Kurski jest być może karierowiczem, ale - jak dotychczas - nie wykonał żadnej wolty, która mogłaby go skompromitować do szczętu. Kurski zapewne hoduje w sobie wielkie ambicje polityczne, może nawet bardzo wielkie, ale - powiedzmy to szczerze - nie są one pozbawione podstaw. Nie są pozbawione podstaw, ponieważ przy swoim niewątpliwym cynizmie, cesze, która zawsze charakteryzuje polityków, jest utalentowany i inteligentny. Sam cynizm bowiem w polityce nie wystarcza. Sądzę, że nie muszę przywoływać stosownego przykładu udowadniającego to stwierdzenie.

Postawił wprawdzie na złego konia, przeliczył się z własnymi możliwościami, co oznacza zarazem, że jeszcze nie jest wybitnym politykiem, może zbyt szybko chciał realizować własne ambicje. Przegrał. Przegrał, bo każdy, kto chce, w taki czy inny sposób, wysadzić z siodła lub osłabić prezesa, kończy w ten sam sposób. Przynajmniej na razie. Mógł jednak, na swoje szczęście, zawsze liczyć na pobłażliwość. Ten krwiożerczy niby, ten niby co drugi dzień we śnie topiący swoich rzeczywistych lub urojonych rywali prezes, doskonale wie, czego chce. I, trochę wbrew pozorom, zna się na ludziach. Albo lepiej powiedzieć: definitywnie nie odtrąca tych, do których ma słabość i których uznaje za przydatnych w określonych okolicznościach.

Trochę się zresztą dziwię zdziwieniu komentatorów, którzy pootwierali usta, gdy Kurski zjawił się tam, gdzie nie zjawili się Ziobro i Gowin, zjawił się i w dodatku zabrał, nagrodzony oklaskami, głos. Czemu tu się dziwić? Przecież to nie było tajemnicą już od dobrych kilku tygodni, przynajmniej od chwili, gdy Brudziński, w którymś z wywiadów powiedział niemal wprost, że Kurski może liczyć na abolicję.

Po co prezesowi Kurski? Po pierwsze, ceni jego inteligencję i przydatność, np. podczas bojów telewizyjnych. Po drugie, wie, że Kurski jest specem od politycznej reklamy, a więc tego, z czym od dłuższego czasu PiS sobie wyraźnie nie radzi. Po trzecie, może wiąże z nim jeszcze jakieś dodatkowe nadzieje w przyszłości. Po czwarte, daje do zrozumienia, że Kurskiego (to tylko enfant terrible) traktuje poważnie, podobnie jak Gowina, a Ziobrę ma wyłącznie za smarkacza. Po piąte, przygarnie wyłącznie wykonawcę poleceń.

Czy prezes cokolwiek traci, wyciągając dłoń do Kurskiego? Ten ostatni jest w takim położeniu, że przez długi czas nie pomyśli nawet o frondowaniu. A gdyby kiedykolwiek przyszedł mu do głowy pomysł wyprowadzenia kogokolwiek z PiS-u, nie znajdzie kandydatów. Nie znajdzie, bo ma wyraźnie niezbyt szczęśliwą rękę. Innymi słowy rzecz ujmując, Kurski PiS-owi nie zaszkodzi, a może być przydatny, może pomóc. A to już dużo.

A patrząc na to z estetycznego punktu widzenia? Jeśli ktoś chce patrzeć na politykę, kierując się estetyką, powinien znaleźć inny obiekt zainteresowań.    

capa
O mnie capa

"Jestem jak harfa eolska, która wyda kilka pięknych dźwięków, ale nie zagra żadnej pieśni."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka